Hogwart

Diana.

Następnego dnia Mariy z szybkością światła znalazła się w Wielkiej Sali. Nie było sensu leżeć na łóżku, wolała raczej być pierwszą na śniadaniu. Nikogo jeszcze nie było, ale stoły były już nakryte. Usiadła na swoje miejsce i pomyślała: Nie waż się do mnie podchodzić. Narobisz mi wstydu, kiedy zauważyła nadchodzącą Natalię. Póź. Niej.

Nollie.

I tak nie zamierzałam powiedziała w myślach i bez cienia zainteresowania przeszła przez całą salę udając się do ostatniego stołu. Usiadła, wzięła sobie tosta, posmarowała go dżemem i zaczęła jeść. Do Wielkiej Sali zaczęli schodzić się wszyscy uczniowie. Nie znała jeszcze nikogo, ponieważ noc spędziła w salonie. Zawstydziła się, gdy koło niej usiadła pewna rudowłosa dziewczyna. Kiedy odwróciła głowę w jej stronę szeroko się uśmiechnęła i powiedziała:
- Witaj w Gryffindorze! Jestem Lily. Lily Evans. - uśmiechnęła się i podała jej dłoń.
- H-hej Lily - wzięła głęboki oddech - Jestem Natalia. Natalia White. - wyszczerzyła swoje białe, lśniące zęby.

KOLEJNOŚĆ
Tuśka, Diana., Duśka, ŻABA

Diana.

- Cześć, jesteś czystej krwi? - spytał chłopak z tłustymi, czarnymi włosami.
Mariy zerknęła na popaprańca spode łba.
- Cześć. Myłeś kiedyś włosy?
Chłopaka nieco zbiło to z tropu, ale zrozumiał to jako odpowiedź "tak". Wokół rozległy się chichoty innych debili ze Slytherinu. Chłopak usiadł obok panny Asse.
- Jestem Severus. Severus Snape. Chodzę do drugiej.
- Mhm, a ja Mariy Asse. Nie powinieneś pytać mnie o czystość krwi, skoro sam jesteś pół-krwi - mruknęła, a on zrobił nieco zdziwioną minę.
- Mam różne takie cacka w łbie. Czytam w myślach i takie tam inne. No i jestem wampirem. Już Natalię ugryzłam - wskazała na stół Gryffindoru. - W pociągu.
- Taak, słyszałem. Niezłe z ciebie ziółko.
Lekko się uśmiechnęła.
- Co to za jedna? - spytała Severusa Mariy, kiedy ten popatrzył na rudowłosą rozmawiającą właśnie z Natalią.
- Aaa, ta? To... Lily Evans.
- Lubisz ją.
Sev oblał się rumieńcem.
- Faceci - przewróciła oczami i wstała od stołu.

~Astrid.

Weszła do Wielkiej Sali z podkrążonymi oczami. Wczoraj spóźniła się na Ceremonię Przydziału {ta, nie ma to jak włóczenie się z...no, ten. XD} i była u Dumbledore'a w gabinecie, gdzie zaraz po założeniu na głowę Tiary Przydziału została nową wychowanką profesor McGonnagall. Była z tego zadowolona, ale teraz miała czas na myślenie tylko o tym, że pewnie ma rozwalone włosy. Siadła przy stole i zaczęła jeść jakieś coś o nieznanej nazwie.

ŻABA

Wbiegła do Wielkiej Sali za Duśką. Tak jak ona, dziewczyna spóźniła się na Ceremonię Przydziału i w gabinecie Dumbledore'a musiała zakładać Tiarę. Długo siedziała z dziwną czapką na głowie, ale w końcu dowiedziała się, że trafiła do Slytherinu. Nie cieszyła się zbytnio, bo większość jej nowych koleżanek trafiła do Gryffindoru, ale z drugiej strony żaden Czarodziej źle na tym nie wyszedł, że trafił do akurat tego domu. Podeszła do stołu Ślizgonów powłócząc nogami i zajęła miejsce obok chudego chłopaka z czarnymi, tłustymi włosami.

Nollie.

Pogrążyła się w długiej rozmowie z rudowłosą Lily. Okazało się, że dziewczyna chodzi do drugiej klasy, tak jak ona pochodzi z rodziny mugoli. I jest bardzo sympatyczna! Kiedy właśnie Natalia pytała się Lily o zasady quidditcha, do dziewczyn podeszło trzech chłopców.
- Hej, Evans! - zawołał jeden z nich. Miał ciemne, rozczochrane włosy i okulary na nosie.
- Cześć, Potter - odparła Lily. Była wyraźnie zła. Pewnie dlatego, że nazwał ją po nazwisku... - Co zmajstrowaliście pierwszego dnia szkoły? - nikt nie odpowiedział - Hej, znam was i wasze miny - zaśmiała się - Wiecie, chyba powinieneś poznać Natalię.
Wskazała na nią. Jak zwykle - zarumieniła się na kolor szkarłatny.
- Twoje policzki pasują do Gryffindoru - zwrócił się do niej inny chłopak i podał jej dłoń - Remus. Remus Lupin. - uśmiechnął się.
- Natalio, chyba powinnaś poznać Syriusza Blacka - powiedział James ze śmiechem.
- Cześć! - pomachała do niego i wyszczerzyła zęby w uśmiechu - Fajne nazwisko.
- Słyszałem, że przeciwieństwa się przyciągają - zaśmiał się głośno. Jego śmiech przypomina szczekanie psa pomyślała Natalia White.

Diana.

Mariy szła szkolnym korytarzem. Poczuła, że coś nie jest w porządku. Wyczuwała kogoś obok Severusa. I jak gdyby nigdy nic wróciła do Wielkiej Sali.
- TY? - warknęła w stronę Julii.
- Hm? - spytał porozumiewawczo Severus.
- ONA?! W Slytherinie? Ta szkoła schodzi na psy.
Julia spojrzała "dziwnie" na Mariy.
- No nic, suń się.
I wepchnęła się bezczelnie między Julię a Severusa.
- Chryste, dziewczyno, opanuj się... - mruknął bezradnie Severus, ale po chwili zatopił się w jej czerwonych łoczkach.
Mariy zerknęła ukradkowo na stół Gryffindoru. Nie chciało jej się iść na lekcje. Wolała polatać po szkole z tamtą.

ŻABA

Julia zmierzyła wzrokiem Mariy. "Dziwna jakaś" pomyślała wypijając ostatni łyk soku dyniowego i sięgając po drożdżówkę. Severus gapił się dziwnie na Mariy, co jakiś czas spoglądając na rudowłosą dziewczynę przy stole gryfonów.

~Astrid.

Ziewnęła i przeciągnęła się. Nie zauważyła, że przypadkiem trąciła ręką chłopca o jasnych włosach i zmęczonej twarzy, który siadł przy niej, oparł się łokciem o stół, dłonią podparł brodę i patrzył na nią rozbawiony. Uśmiechnęła się przyjaźnie i usiadła tak samo jak on. Patrzyli sobie głęboko w oczy przez dłuuugi czas.

Diana.

OFFTOP
Proszę, trzymajcie się kolejności!!!
Tuśka. Diana. Dusia. ŻABA.
I nie zmieniajcie tego!
Dzięki.

ŻABA

Julia widząc Duśkę przy stole Gryfindoru pomachała jej, a dziewczyna odmachała jej z uśmiechem. Kilka Gryfonów parsknęło patrząc na Julię i odwracając się. "Super. Moje koleżanki są w Gryfindorze i nawet nie mogę się z nimi zadawać." pomyślała biorąc duży kęs drożdżówki.

sorry, że teraz napisałam, ale jestem po dusi, więc...

Nollie.

Zobaczyła Dusię zmierzającą w stronę ich stołu. A więc jest w Gryffindorze... Ciekawe, gdzie znalazła się Julia... Może... Z zamyślenia wyrwał ją James.
- Hej, Natalia, spójrz na swoją koleżankę - wskazał głową na Darię, która patroszyła się z Remusem.
Zaśmiała się cicho.
- Każdy kiedyś znajdzie swoją drugą połówkę, jednym przychodzi to wcześniej, drugim później. - zerknęła ukradkiem na Syriusza.
Nagle usłyszała myśli Mariy.
- No, to ja się zbieram - wstała od stołu - Do zobaczenia w salonie! - pomachała znajomym na pożegnanie. Szybko pognała na korytarz, gdzie Mariy na nią czekała.
- No cześć! - uśmiechnęła się szeroko.

Diana.

- Mhm, cześć. Co tam? - mruknęła udając, że nie rozmawia z nią, kiedy przeszło dwóch Gryfonów z klasy piątej.

~Astrid.

-Mam na imię... Duśka - wykrztusiła w końcu.
-Ja Remus- uśmiechnął się chłopiec. -Chodzę do drugiej klasy. '
-Ochh, Ty też jesteś straszy! - zrobiła obrażoną minę. Chłopak roześmiał się, a Duśce przeszło przez myśl, że jest uroczy gdy się śmieje. Zaczęli rozmawiać o wszystkim, od muzyki po sport. Było im bardzo przyjemnie, ale zabrzmiał dzwonek, więc pożegnali się i wybiegli z Wielkiej Sali.

Nollie.

- U mnie wszystko gra, poznałam kilka fajnych ludzi, jest naprawdę super! - uśmiechnęła się. - A ty? Masz nowych znajomy...
Ujrzała Dusię biegnącą schodami na górę.
- Już po dzwonku? - zdziwiła się - Mariy, to ja biegnę na lekcje, pierwszą mamy Obronę Przed Czarną Magią! Do zobaczenia!
Pobiegła za Darią.
- Hej, poczekaj! - krzyknęła. Dusia odwróciła się i na widok Natalii...

~Astrid.

...znów się odwróciła. Poszła tak szybko, jak to było możliwe, żeby nie biec. `To ta, co została pogryziona przez wampirzycę, a teraz się z nią zadaje`- pomyślała. Uśmiechnęła się ironicznie.

Nollie.

Fajnie, kolejna co mnie obgaduje pomyślała czytając w myślach Darii. Dobrze, skoro nie chce ze mną gadać, to i ja będę ją ignorować. Zaczęła biec tak, że znalazła się przed dziewczyną. Wpadła do dormitorium, gdzie znajdowały się jej rzeczy, wzięła podręcznik do OBCM i po kilkunastu minutach siedziała w klasie.

~Astrid.

Weszła do dormitorium i rzuciła się na łóżko. Po policzkach pociekły jej łzy. Miała już dość tej szkoły. Miała dość wszystkiego.

Diana.

Ludzie, mruknęła w myślach wampirzyca i gdy zobaczyła Severusa poszli razem na pierwszą lekcję, Zielarstwo.

{Ludzie. Pff. xD}

Nollie.

Lekcja minęła nudno - nauczyciel obrony przed czarną magią był strasznie nudny, jego opowieści budziły podziw, lecz jeszcze fajniejsze byłby w ustach Natalii czy Mariy - one umiały trzymać napięcie. Na lekcji dowiedzieli się kilku rzeczy o druzgotkach - za tydzień mięli się z nimi spotkać. Gdy zabrzmiał dzwonek, jak najszybciej wybiegła z klasy kierując się w stronę dormitorium. Usłyszała w myślach Dusi, że i ona tam jest, więc wcześniej zapukała.
- Hej... - powiedziała cicho - Mogę wejść?

~Astrid.

-Pewno -Duśka już nie płakała, ale miała czerwone oczy. Usnęła po paru minutach leżenia i gapienia się bez celu w sufit. Uśmiechnęła się słabo do koleżanki.
-Wiesz, przepraszam, że się tak zachowałam, ale wiesz, jestem tylko człowiekiem, a Ty... - i nie dokończyła. Nagle zdała sobie sprawę z tego, że stoi z młodą wampirzycą. Jednak się nie bała. A Natalia...

Nollie.

... powiedziała:
- Ja nie jestem wampirzycą. Zostałam tylko przez nią ugryziona, została mi blizna... - westchnęła - Mariy Asse chciała spróbować mojej krwi. Przez to co się stało, ja umiem czytać w myślach.

~Astrid.

Odetchnęła z ulgą.
-Och, zawsze coś. Nie ma jak krwiste oczy i czytanie w myślach- kiwnęła głową. Usiadła przy łóżku i wyjęła książkę do transmutacji, którą za chwilę miała mieć.

Nollie.

Również wzięła książkę do przedmiotu profesor McGonnagall i włożyła ją do torby.
- Dusia, idziemy - zaśmiała się - Chyba nie chcesz się spóźnić na pierwszą lekcję TRANSMUTACJI!
- Już, już, poczekaj chwilkę - Dusia "uporządkowała" swój wygląd - Ok, idziemy.
Wyszły z dormitorium kierując się w stronę portretu Grubej Damy. Natalia ujrzała Syriusza siedzącego w fotelu. Kiedy ją zobaczył, uśmiechnął się szeroko. Dziewczyna nie chciała czytać jego myśli, dlatego szybko usunęła się z pola jego widzenia.

~Astrid.

Wzięła Tuśkę pod ramię.
-To, panno wszystkowiedząca, gdzie klasa do transmutacji? -uśmiechnęła się. Wpadły na chłopca o jasnych włosach, który miał takie piękne oczy...
-O, cześć- powiedziała bezwstydnie. Chłopak zaczerwienił się po same uszy i uśmiechnął się nieśmiało. Puściła do niego perskie oko i ruszyły dalej.

ŻABA

Julia weszła na lekcję transmutacji. Pani McGonnagall była opiekunką Gryffindoru, a lekcje zapowiadały się ciekawie. Zajęła miejsce obok jasnowłosego chłopca, również ze Slytherinu i uśmiechnęła się.

Nollie.

- Jakbym wiedziała, to byłybyśmy tam już dawno temu - zamyśliła się na krótką chwilę - Zapytamy któreś z portretów?
Spojrzała na dziewczynę.
- Dobra, ale ty mówisz. - Dusia wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.
Podeszły do portretu pewnego rycerza na koniu.
- Przepraszam, gdzie jest klasa transmutacji? - zapytała go.
- Tchórzu, walcz jeśli potrafisz! - wrzasnął rycerz.

~Astrid.

-Och, zamknij się -warknęła. - Powiedz gdzie klasa do transmutacji!
Rycerz zrobił zdziwioną minę i powiedział:
-A więc, szanowne panie, idźcie za mną.
Dziewczyny poszły za nim i po dwóch minutach były już we właściwej klasie. Usiadły obok siebie, a Duśka rozglądnęła się po pomieszczeniu. Na biurku siedział kot, w którym rozpoznała Profesor McGonnagall. Otworzyła książkę i zaczęła udawać, że czyta. Ziewnęła szeroko.

Nollie.

Uśmiechnęła się na widok kota z obwódkami wokoło oczu. Czy to jest kot profesor McGonnagall? - pomyślała. I wtedy kot zmienił się w kobietę. Była to oczywiście opiekunka ich domu. No tak, jej okulary są identyczne jak te obwódki....
- Witajcie na pierwszej lekcji transmutacji! - powiedziała szorstko profesor McGonnagall.

ŻABA

"Fajny numer z tym kotem" pomyślała i otworzyła książkę na stronie podanej przez profesor McGonnagall. Chłopak siedzący obok niej uśmiechnął się i również otworzył książkę.